-Jeszcze tylko kawałek. Tylko nie patrz w dół.
-Kawałek? Mówisz to od samego początku! Czuję się jak na cholernym trekkingu w chińskich górach!
-Spokojnie. Postaw prawą nogę. Tak, dokładnie tutaj i teraz dołóż lewą. Dobrze Ci idzie. Zaraz kończymy.
Szlak Fimmvörðuháls to jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu. Może trudno w to uwierzyć po takim wstępnie, ale… ja chyba jestem uzależniona od adrenaliny 😛 Zapraszam na relację z wymagającego 25-kilometrowego trekkingu z perspektywy osoby cierpiącej na paniczny lęk wysokości.
Szlak Fimmvörðuháls zaprezentuje Wam praktycznie wszystko, co najlepsze w tej dzikiej części Islandii.
Szlak Fimmvörðuháls
Fimmvörðuháls to mniej więcej 25-kilometrowa trasa łącząca Skógar (start przy słynnym wodospadzie Skógafoss) i Þórsmörk. Niezwykle widowiskowa w całości. Należy się przygotować na mniej więcej 8-12 godzin szwendania w najróżniejszym terenie i warunkach. Niektórzy wędrowcy decydują się na nocleg w schronisku położonym w połowie drogi. Najczęściej jednak (i tak też zrobiliśmy my: Fimmvörðuháls pokonuje się w jeden dzień).
Skógafoss – Baldvinsskali Hut, czyli omawiana dzisiaj połowa trasy.
Szczegóły trasy:
- Punkt początkowy: Skógar (wodospad Skógafoss)
- Punkt końcowy: Þórsmörk (camping Básar)
- Całkowite przewyższenie: ok. 1000 metrów
- Najwyższy punkt: 1068 m n.p.m.
- Długość trasy: ok. 25 kilometrów
- Czas: 8-12 godzin (baaaardzo zależy od kondycji, ilości wykonywanych zdjęć czy filmów)
- Stopień trudności: wymagający
- Sezon: połowa czerwca – wrzesień. Poza tymi miesiącami trekkingi tylko z doświadczonym przewodnikiem i specjalistycznym sprzętem.
- Nocleg po drodze (jeżeli dzielicie trekking na 2 dni): Baldvinsskali Hut lub Fimmvörðuháls Hut. Koniecznie zarezerwujcie z wyprzedzeniem!
Trasa 20+ wodospadów: Skógar – Baldvinsskali Hut
Pierwszy etap trasy nikogo nie rozpieszcza. Oto przed nami schody. Troszkę mniej niż 500 stopni, często dość stromych i niewygodnych, takich, które potrafią pozbawić oddechu niejednego łazika. A na górze czeka piękny widok na okolicę… i 25 kilometrów trasy xD Także czas pożegnać się z cywilizacją. Wkraczamy na nieznany teren.
Eee nie jest tak źle, a wręcz początkowo bojowe nastawienie można sobie chwilowo odpuścić. Po pokonaniu pierwszego wzniesienia, trasa niby pnie się w górę, ale dość nieznacznie. Ostatecznie zdecydowana większość wędrówki wzdłuż rzeki Skógá to trekking łatwy i przyjemny, przy czym bardzo widowiskowy (mijamy 20+ wodospadów) i kolorowy. Do tego wszystkiego klasyczna tundra, kojące podmuchy wiatru i cieplutkie jak na Islandię słońce. Tak, zdecydowanie trafiła nam się wyjątkowa pogoda. Aaa i nie zapominajmy o majestatycznym Eyjafjallajökull w oddali. Można się konkretnie rozleniwić spokojnym marszem w takiej scenerii xd
Podążając wzdłuż rzeki Skógá spodziewajcie się bajkowych klimatów.
Widok na Interior
Ta część miła, łatwa i przyjemna to mniej więcej 1/3 całej trasy. Później czeka na Was mostek (po ok. 8 kilometrach) i kompletna transformacja. Tutaj żegnamy soczystą zieleń żyznej doliny i powoli wkraczamy w prawdziwy Interior.
Od mostku nad rzeką Skógá do Baldvinsskali Hut czeka Was 5-kilometrowy marsz po jałowym, kamienistym i bardzo surowym terenie. Przez większość czasu będzie to po prostu spacer po dość wyboistej szutrowej drodze. Praktycznie nic się nie dzieje, a sam krajobraz jest monotonny. Ot, może 3 razy wyjęłam aparat podczas godzinnego marszu. A jak na mnie to niezwykle długie rozstanie!
Baldvinsskali Hut (jupiii połowa trasy!) to bardzo skromne miejsce. Woda magazynowana w beczkach, toaleta wybudowana na zewnątrz. Mimo to jest ciepło, przyjemnie i można kupić kilka podstawowych produktów (jest nawet piwko 2.25%). Wszystko jest jak należy, ale mnie oczywiście spotkała mała, dość szalona przygoda. Otóż po zasłużonym wypoczynku w przytulnej chatce okazało się, że… nie mam jednego buta! Wszyscy obecni zaangażowali się w akcję i nagle zguby szukało ponad 10 osób. I dopiero za drugim okrążeniem domku, mój bucior się odnalazł. Opinia eksperta była do przewidzenia: elfy. Psotne stworzenia xD Cieszę się bardzo, że oddały mi mą własność, bo pokonanie szlaku Fimmvörðuháls do łatwych nie należy nawet w butach, a co dopiero bez nich…
A za mostkiem czeka na Was zupełnie inny świat…
Szlak Fimmvörðuháls. To jeszcze nie koniec
Ale to przecież jeszcze nie koniec. Jesteśmy dopiero w połowie drogi, a to oznacza tylko jedno: wrócimy do tej historii już następnym razem 🙂
Podobne posty: Góry Przeklęte (Kosowo), Olimp (Grecja), Zugspitze (Niemcy)
Islandia – karta kraju, podstawowe informacje i filmy.